niedziela, 7 grudnia 2014

REMINISCENCJA: Sześć stóp pod ziemią - Pilot 1x01 (2001)

1x01: Pilot
data premiery: 3 czerwca 2001 r.
scenariusz i reżyseria: Alan Ball
czas trwania: 63 min.

Wściekasz się na niego czy na to, że wszyscy umrzemy?

3 czerwca 2001 r. O dziewiątej wieczorem na antenie HBO zadebiutował pilotażowy odcinek nowej serii, która jak się okaże będzie stanowić kamień milowy współczesnej telewizji. Stacja już w momencie premiery "Sześciu stóp pod ziemi" ugruntowała sobie pozycję stacji kablowej, która przykłada uwagę do jakości swoich seriali, czego dowodem może być powstała trzy lata wcześniej "Rodzina Soprano" czy seria "Oz". Współcześnie wyrosło wiele stacji serwujących naprawdę porządne seriale - Showtime, AMC czy FX, ale nadal dominujące wydaje mi się właśnie Home Box Office.

Moja przygoda z serialem zaczęła się około dziesięć lat później. Pilotażowy odcinek od razu wciągnął mnie bez reszty, postacie wydawały mi się na tyle interesujące, że zdecydowałem się z miejsca kontynuować oglądanie serii aż do samego końca. Wcześniej słyszałem i czytałem wiele dobrego na temat zakończenia, więc nawet w przypadku gdyby pilot w jakiś sposób nie spodobałby mi się, prawdopodobnie dalej kontynuowałbym "Six Feet Under". Szczególnie wówczas wpadły mi w pamięć sceny kończące pierwszy odcinek i wiążąca piosenka Waiting zespołu The Devils. Moja krótka opinia, którą zamieściłem na portalu fdb.pl brzmiała:
Rewelacyjny pilotażowy odcinek. Reżyser bez większych problemów bardzo przejrzyście i wnikliwie przedstawił nam bohaterów, ich relację. Świetny pomysł z tymi sekwencjami reklamowymi, szkoda tylko, że pomysł ten nie będzie kontynuowany w dalszych odcinkach. Do tego bardzo dobre sceny, w których bohaterowie rozmawiają ze zmarłym ojcem, Nathanielem (jak zwykle świetny Richard Jenkins). Podsumowując, mam świetne przeczucie co do serialu i liczę, że kolejne odcinki także niosą za sobą taki bagaż emocji, ironii i czarnego humoru jak pierwszy odcinek. [8.08.2011]
Teraz zasiadam do serialu na nowo. Nie pamiętając wszystkich rzeczy, wątków i postaci, ale też z innym bagażem życiowym. W sierpniu 2011 roku wystawiłem odcinkowi ocenę ośmiu na dziesięć gwiazdek. Z perspektywy dzisiejszego dnia mogę powiedzieć, że epizod zasługuje na dużo więcej. Przed samym seansem zastanawiać się w sens kolejnego odświeżania serii - czy aby powtórka serialu nie będzie zbyteczna i tak naprawdę nic nowego z niego nie wyniosę. Jednak już po kilku chwilach oglądania pilota uczucie to przeszło i zastąpiła je czysta przyjemność oglądania tego niezwykłego odcinka.

Pilotażowy odcinek rozpoczyna się inaczej niż większość epizodów, czyli przedstawioną sekwencją śmierci wraz z klepsydrą zmarłej/zmarłego/zmarłych. Pilot niewątpliwie można uznać za eksperymentalny, ponieważ widzimy zamiast tego reklamę karawanu. Prześmiewcze reklamy w sumie pojawiają się w odcinku trzy razy i stanowią sarkastyczne spojrzenie na pogrzebowy biznes oraz dobrze balansują dramaturgię w epizodzie. Tak czy inaczej w odcinku nie mogło zabraknąć śmierci. Czym byłoby "Sześć stóp pod ziemią" bez niej"?

Zbliża się Boże Narodzenie 2000 r. Nathaniel Fisher, głowa rodziny i dyrektor rodzinnego domu pogrzebowego, ma odebrać syna, Nate'a z lotniska. Nate, najstarszy z trójki rodzeństwa jest kierownikiem managera sklepu ze zdrową żywnością. Brat David nazywa go pakowaczem. Najmłodsza Claire jest jeszcze uczennicą liceum i zaczyna eksperymentować z narkotykami. Rodzinę złączy nie tylko wspólne jedzenie posiłku na święta, ale także śmierć jednego członka rodziny...

Znając już całą serię, ciekawie obserwowało mi się rozmowę żyjącego jeszcze Nathaniela Seniora z żoną, Ruth o drobiazgi jak czy jej mąż wziął leki na nadciśnienie czy kupił już soję dla Nate'a. Mężczyzna w trakcie jazdy słucha i podśpiewuje I'll Be Home for Christmas. Po prostu świetna scena. Sielankowy nastrój przerywa wjechanie Nathaniela wprost pod pędzący autobus. Bohaterów poznajemy w momentach, gdy dowiadują się o śmierci Nathaniela. Każdy na swój sposób radzi sobie ze stratą, ale jedno jest wspólne - świetne aktorstwo. Między odtwórcami ról naprawdę czuć chemię; nie wyobrażam sobie innego doboru obsady. Mogłoby się wydawać, że scenariusz SFU był skrojony pod większość aktorów serii.

Często pojawiających się w serialu imaginacji bohaterów, odzwierciedlających ich lęki czy pragnienia, nie mogło zabraknąć w pilocie. Chyba pierwszą imaginacją jest "ożywienie" ojca w kostnicy podczas identyfikacji jego zwłok przez Nate'a. Rzeczą, która zaskoczyła mnie przy powtórnym seansie odcinka jest zaskakująco dużo humoru. Dostrzegałem głównie jego dramatyczną i bardziej mroczną stronę. W pilocie humoru jest faktycznie sporo, ale jest on na pewno specyficzny. Jedną z moich ulubionych takich scen jest imaginacja Davida, w której krzyczy z całych sił. Kilka minut później w kolejnej scenie na organizowanym pogrzebie przez Fisherów, słuchając lekko natarczywej żałobnicy, która zachwalając dobór muzyki na pogrzebie podrywa mężczyznę, David faktycznie drze się w sali pełnej ludzi.

 Na osobny akapit zasługuje przedstawienie piwnicy domu Fisherów, w którym odbywa się przygotowanie zmarłych do pochówku. Powolne ruchy kamery wraz z muzyką tworzą chwilowe napięcie, które zostaje rozwiane w kolejnych minutach odcinka. Niegdyś, nie wiedząc o czym opowiada serial, byłem pewien, że "Sześć stóp pod ziemią" jest horrorem, najprawdopodobniej przez dopinany do serialu gatunek "czarnej komedii".

Najlepsze, najbardziej emocjonalne sceny wiążą się z samym pogrzebem Nathaniela. Rodzina trudniąca się organizowaniem pogrzebów, sama musi stawić czoła ze stratą członka familii. Podczas ceremonii pochówku dochodzi do symbolicznego konfliktu między Davidem a Natem o to, w jaki sposób ich ojciec powinien zostać pochowany, a także jak w ogóle cały biznes pogrzebowy powinien być prowadzony. Nate zarzuca bratu sterylność i robienie ze śmierci pretekstu do zarobku, podczas gdy sam uważa, że pogrzeb powinien być naturalistyczny oraz wyrażać prawdziwe emocje żałobników. W odcinku podaje za przykład takiego pochówku mężczyzn na Sycylii głęboko opłakiwanych przez matki, żony, córki.

Nie pamiętam ile razy oglądałem samo zakończenie odcinka. Jest perfekcyjne w każdym calu i świetnie dopełnia scenę z mniej więcej środka odcinka, w której Nate w swojej imaginacji umyślnie wpada pod autobus i ginie. Zaskakująca jest także umieszczenie w kadrach ostatniej sceny niby nic nieznaczących napisów typu "No lottering" na ścianie, przy której stoi Nate, "Accident" na ławce, na której siedzi Nathaniel czy w końcu najbardziej chyba dobitne "A Good Nights Sleep" na autobusie, którym odjeżdża zmarły ojciec rodziny. Widok Nate'a stojącego samotnie na ulicy i patrzącego na odjeżdżający autobus to widok bezcenny, którego nie zapomnę nigdy.


Powyżej klip z zakończeniem pilota. Piękna jest tutaj szczególnie retrospekcja z dzieciństwa Dave'a i Nate'a i pianowy podkład muzyczny skomponowany przez Richarda Marvina.

W odcinku jest jeszcze wiele świetnie poprowadzonych wątków, nie wspomnianych w tym recapie. Wyjawienie przez Ruth jej romansu, wprowadzenie postaci Frederica czy Keitha i wiele innych mniejszych rzeczy, jak na przykład subtelne odkrycie przez Claire kim właściwie jest policjant dla Davida, który przyszedł na pogrzeb jej ojca.

Pilot, jak pewnie nie zestarzał się w ogóle, a na pewno zestarzał się mniej niż poprzednie dzieło Alana Balla, "American Beauty".

Na sam koniec znaleziona usunięta scena z pilota, przedstawiająca Nate'a odwożącego Claire, niewątpliwie będącej jeszcze nabuzowaną po wypaleniu crystal meth.



★★★★★
Pozostało: 62 odcinki do końca
Następne w ramach cyklu Sześciu stóp pod ziemią: The Will 1x02 (2001)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz