piątek, 16 września 2011

Hipnotyzująca przejażdżka po Mulholland Drive

Scenariusz i reżyseria: David Lynch
Aktorzy: Laura Harring, Naomi Watts, Justin Theroux, Ann Miller
Muzyka: Angelo Badalamenti
Zdjęcia: Peter Deming
Premiera: 2001-05-16

Spoilery. Bez bicia przyznam się, że film Lyncha z 2001 r. narobił mi niemały mętlik w głowie. Po skończonym seansie nie potrafiłem do kupy pozbierać całej historii, powiązać ze sobą wątków i postaci. Pierwszą rzeczą jaką uczyniłem to wygooglowanie analizy obrazu. W miarę czytania rozprawy wszystko (a przynajmniej większość) stało się jasne. Reżyser wplótł, a raczej zbudował film na onirycznej strukturze. Obrazem rządzi jednak logika, ale jak słusznie zauważono jest to logika podobna do tej z naszych snów. Po uświadomieniu sobie tego, wydarzenia z filmu nabierają znaczenia, niekiedy abstrakcyjnego, surrealistycznego a nierzadko absurdalnego.


Niezwykły jest sposób w jaki twórca “Zagubionej autostrady” odsuwa przed widzami kolejne części łamigłówki, wplatając w to swój dziwaczny humor, podaje pewne wskazówki, a zaraz potem wszystko to w sekundzie zmienia w iluzję i od początku skazani jesteśmy szukać seansu całej opowieści. Nie jest to lekki, popcornowy blockbuster. Z wyłączonym myśleniem i sennym nastawieniem nie warto podchodzić do tej produkcji. Piszę dlatego, że nawet będąc w pełni skupiony trudno zrozumieć i poskładać film nawet za pierwszym podejściem.



Jak napisał jeden z użytkowników ta sekwencja to prawdziwa esencja nie tylko filmu Lyncha, ale w ogóle kina w szerokiej perspektywie. Scena umiejscowiona na granicy snu i jawy robi wrażenie, szczególnie kiedy zrozumiemy jej jakby nie było sugestywne znaczenie. Wobec tego do tego momentu wszystko było iluzją, snem. Pewną ucieczką jednej z bohaterek od wydarzeń, które chciałaby by potoczyły się inaczej. Mistrzostwo!

Już sam tytuł filmiku, wyżej przedstawionego, mówi sam za siebie. I faktycznie jest to jedna z najstraszniejszych scen jakie kiedykolwiek doświadczyłem. Zbudowana na prostych środkach, przede wszystkim na dialogu (sam efekt zaskoczenia to zaledwie wierzchołek góry lodowej) robi rewelacyjne wrażenie, które niejeden horror mógłby Mulholland Drive pozazdrościć.


Lynch stworzył obraz o naszych najskrytszych pragnieniach, aspiracjach, prawach rządzonych światem. Zamknięty w ponad dwugodzinny formę widowisko ogląda się z niesamowitym napięciem, poczuciem rosnącej niepewności i pewnego przerażenia. Świetnie dobrana, niezwykle klimatyczna muzyka (vide), dobre kreacje aktorskie, nastrojowe zdjęcia autorstwa Petera Deminga oraz mistrzowska ręka reżysera sprawiły, że film zagnieżdża się w głowie i nie daje za nic o sobie zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz