poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie 2012

Wraz z końcem roku chciałbym zebrać grono najlepszych filmów w krótką notkę. Dodam, że biorę pod uwagę również filmy starsze z polską datą premiery przypadającą na 2012 A.D. Zdaję sobie sprawę również, że sezon Oscarowy przede mną, więc wiele, prawdopodobnie dobrych filmów nie znajdzie się w tym mini-rankingu.

Operacja Agro (2012) reż. Ben Affleck 
Trzeci pełnometrażowy film Afflecka jako reżysera i kolejne pozytywne zaskoczenie. Przedstawiona historia, oparta na faktach poprowadzona z jajem, w sposób bardzo dynamiczny sprawia, że wzrok widza ani na chwilę nie odbiega od ekranu. Pełna napięcia opowieść o odbiciu ambasadorów łączy błyskotliwy humor z ciętą satyrą na ówczesne Hollywood. Palce lizać. Afflec tym filmem udowodnił, że jako reżyser nie boi się wyzwań, a jako aktor, że wciąż jest w formie, a czasy malinowej "Gilgii" czy "Daredavila" dawno przeminęły. Więcej takiego kina proszę.

 

The Perks of Being a Wallflower (2012) 
reż. Stephen Chbosky 
Cudowny film, bardzo bliski mojemu sercu. O samotności, trudach dorastania, o pierwszym zauroczeniu. Niesamowita lekkość z jaką reżyser ukazuje nam kolejne wątki i odsłania postacie zasługuje na pochwałę, jak również muzyka czy grono młodych aktorów z Hermioną włącznie :) Pewnie nie raz do niego powrócę.  Już od samego początku film mnie beznamiętnie porwał, a bohaterowie oczarowali. Nawet kiedy film wchodzi w mroczniejsze tony, jak wątek molestowania czy załamania nerwowego, nie traci swojej energii ani magii filmowego świata.Odrobinę więcej tutaj.


Pół na pół (2011) 
reż. Jonathan Levine (premiera DVD w Polsce)
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że film Levine'a to kolejna kumpelowska komedia z Sethem Rogenem. Nic bardziej mylnego. "50/50" to nieszablonowa historia o zmaganiu się z chorobą, własną rodziną, przyjacielem i miłością, jednak nie pozbawiona opowieść humoru. I to właśnie Seth Rogen napędza film, jego postać wspaniale balansuje wątki Gdyby nie ona to nie wiem czy film by tak dobrze się oglądało, konstrukcja bohatera granego przez Gordona-Levitta miejscami zawodziła trochę zbyt rozczulonym podejściem, zmianą nastrojów, spodziewałem się po głównym bohaterze bardziej ożywczej postawy (chociaż takowe przejawy oczywiście w filmie występowały – chociażby scena kiedy Adam dowiaduje się o chorobie i nie może przyjąć do wiadomości tego, bo przecież zdrowo się odżywia i nawet segreguje śmieci), chociażby takiej prezentowanej przez wymienionego Rogena. Jednak i tak aktor ujął mnie w dwóch scenach na tyle, że jestem w tanie wybaczyć ciągłą ambiwalencję postaci przez większość filmu. Pierwsza z nich to wyładowanie emocji w samochodzie po pierwszej przejażdżce samochodem Adama, a druga to emocjonalna, przepiękna scena pożegnania z matką, której skądinąd mógł już więcej nie zobaczyć, tuż przed samą operacją.


Wojownik (2011)
reż. Gavin O'Connor (premiera DVD w Polsce)
Na początku sierpnia o "Wojowniku" pisałem tak: Zignorowany całkowicie przez dystrybutorów w Polsce, "Wojownik" okazuje się być jedną z najlepszych pozycji zeszłego roku, a także jednym z najlepiej wykonanych filmów z gatunku kina sportowego obok "Moneyball" z Bradem Pittem. Historia o dwóch braciach, skłóconych z ojcem, którzy stają na przeciwko siebie na ringu, maksymalnie angażuje widza, ekscytuje przedstawionymi intensywnymi walkami, a pod koniec całkowicie łapie za serce. "Wojownik" to fascynujący, dość kameralny obraz ze świetnymi kreacjami, rewelacyjnymi nakręconymi scenami walk i zakończeniem, nad którym po filmie na pewno wielu widzów wciąż będzie kontemplowało.


Wstyd (2011) 
reż. Steve McQueen (polska premiera 24.02.2012)
Podczas, gdy popkultura kreuje wizerunek o wyzwoleniu seksualnym społeczeństwa, łamie tabu na temat seksu, McQueen po raz kolejny, po “Głodzie”, łączy siły z Michaelem Fassbenderem, tworząc mocny film o zniewoleniu człowieka, wyzbyciu się uczuć i coraz większych trudności w nawiązywaniu relacji i okazywaniu uczyć. Dobry film, o kondycji obecnego społeczeństwa, pochłoniętego manią konsumpcjonizmu, nieradzenia sobie z relacjami. Na pewno warto obejrzeć.


Idy marcowe (2011)
reż. George Clooney (polska premiera 03.02.2012)
Clooney już w swoim debiutanckim filmie, “Niebezpiecznym umyśle” ukazał, że potrafi tworzyć kino zaangażowane w społeczno-polityczne aspekty, a przy tym angażujące i samego widza. Potwierdził to siedem lat temu, tworząc bardzo dobre “Good Night and Good Luck”, a teraz “Idy marcowe”, które na krok nie ustępują jego wcześniejszym dokonaniom. Oby kariera reżyserka szła dalej w tak dobrym kierunku. “Idy marcowe” to nie tylko świetny popis aktorstwa (a obsada jest naprawdę mocną stroną tego filmu), ale przede wszystkim mistrzowskie budowanie atmosfery rosnącej nieufności, zdrad, intryg.


Spadkobiercy (2011) 
reż. Alexander Payne (polska premiera 17.02.2012)
Kolejne miejsce w zestawieniu najlepszych filmów minionego roku przypada filmowi również z Clooneyem, lecz tym razem występującym tylko jako aktor. "Spadkobiercy" to skromny, jak na Payne'a, przystało film traktujący o samotności, próbie odbudowy relacji i poszukiwaniu własnego "ja". Szczery, zbudowany głównie na dialogach film subtelnie i z morałem wprowadza widza po prostu w dobry humor. Oprócz Clooneya, świetnie wypadła także przyszła Mary Jane, Shailene Woodley.


Mroczny rycerz powstaje (2012)
reż. Christopher Nolan
Najlepsza moim zdaniem część trylogii, wspaniale wiążąca wątki, a także odnosząca się, przez retrospekcje, w bardzo wielu miejscach do wątków z "Początku" i "Mrocznego rycerza". Jeśli miałbym wybierać najmroczniejszą i najbardziej surowy film z trylogii, byłby to właśnie Mroczny rycerz powstaje. Wiele tu przytłaczających wątków dotyczących rozprzestrzeniającej się anarchii, terroru, który nie można zapanować, braku nadziei mieszkańców Gotham i pewnie paru innych podobnych. Wszystko to sprawia, że również i widz emocjonalnie przeżywa sytuację z jaką zmagają się postaci z filmu.


Avengers (2012) reż. Joss Whedon
Kolejna adaptacja komiksu w zestawieniu. Na pewno mniej mroczna, filozoficzna i mniej głębsza od ostatniej odsłony Mrocznego rycerza :) Chyba nie przesadzę, jeśli napiszę, że to chyba najbardziej rozrywkowy film 2012 r. Whedon umiejętnie połączył superbohaterów w jeden film, dlatego tym bardziej się cieszę i wierzę, że Joss powtórzy sukces w sequelu Avengersów.  Adaptacja ze świetnymi scenami akcji, wartymi zapamiętania kwestiami, a przede wszystkim dynamicznie poprowadzona i z humorem.


Niesamowity Spider-Man (2012) reż. Marc Webb
Nowy Spider-man niewątpliwie podzielił fanów Człowieka pająka. Ja jednak jestem zdania, że postać ta jest w dobrych rękach! Adaptacja komiksu w wersji Webba posiada wszystko to czego niestety zabrakło całej trylogii Sama Raimiego - niesamowitej lekkości, świetnego doboru obsady i wspaniałej chemii między bohaterami. Przyznam się, że świeżo po obejrzeniu filmu byłej lekko rozczarowany, jednak nie mam się co dziwić - poprzedni film reżysera, świetne "500 dni miłości" ustawił poprzeczkę bardzo wysoko. Brakowało mi scen akcji, ale przynajmniej te, które były w filmie zostały zrealizowane na świetnym poziomie.


American Pie: Zjazd absolwentów (2012)
reż. Jon Hurwitz & Hayden Schlossberg
Mówicie co chcecie :) Na niewielu filmach w kinie mogłem doświadczyć takiej sytuacji, że pod koniec seansu na sali rozległy się brawa. Taka sytuacja miała miejsce właśnie na moim wieczornym seansie American Pie. To tak zbaczając od tematu to bardzo pozytywna reakcja widowni, przynajmniej odstępstwo od gadania podczas seansu czy przeszkadzania. Sam film również okazał się lepszy niż się spodziewałem i chyba spokojnie mogę powiedzieć, że obok pierwszej części jest to najlepszy epizod American Pie. Dość dziwnie film skojarzył mi się z drugą częścią “Clerks – Sprzedawcy”. Może dlatego, że tu i tu pada wiele słów na temat dojrzewania, po części utraty swoich młodzieńczych ideałów itd. Ale na szczęście postać Stiflera zręcznie balansuje ten melancholijny klimat, robiąc np. kupę do lodóweczki czy stawiając się swojemu szefowi (btw. niezła rola znanego z serialu “Chuck” Vika Sahaya). Trochę nierówne wątki miłosne, ale nawet to mogę przebaczyć.


Ted (2012) reż. Seth MacFarlane
Jedna z moich znajomych na "fejsie" napisała, opisując czemu nie podobał się jej film, że "Ted" wpada w możliwe schematy. To chyba najgorsza obelga względem filmu, bo kto zna chociażby "Family Guya" od Setha MacFarlane'a wie, że autor świadomie bawi się formą i wieloma nawiązaniami do świata filmów, celebrytów, popkultury. "Ted" to dla mnie świetna komedia, przy której śmiałem się do rozpuchu.

Dziewczyna z tatuażem (2011)
reż. David Fincher (polska premiera 13.01.2012)
Po tym jak David Fincher pozostawił nas z obojętną twarzą Jesse'ego Eisenberga jako genialnego, lecz społecznie dysfunkcyjnego założyciela Facebooka i pobrzmiewającą piosenką Beatelsów, już wtedy wiedziałem, że na następny film twórcy "Podziemnego kręgu" polecę z wielką chęcią. Padło na ekranizację Stiega Larssona. Nie przeszkadzało mi w żadnym stopniu, to że Skandynawowie nie tak dawno nakręcili swoją interpretację książki. Fincher odwalił kawał dobrej roboty, podobnie jak aktorzy, odtwarzając ponury klimat świata z powieści.


Rzeź (2011)
reż. Roman Polański (polska premiera 20.01.2012)
Oglądanie najnowszego filmu Polańskiego to czysta przyjemność. Obserwowanie jak z pozoru niewinna i błaha rozmowa zmienia się w tytułową rzeź, teatr świata, w którym wywlekane są problemy nie tylko obu małżeństw, ale także kondycji współczesnego świata. Budowanie napięcia przez powolne ruchy kamery, zwrócenie uwagi na rekwizyty, małe elementy powodujące całkowite zmiany akcji to tylko niektóre ze smaczków filmu. Oparta na dialogu "Rzeź" to także wielki popis gry aktorskiej, balansującej między komicznym wyrazem a pokazaniem pazurków przez bohaterów.


Na koniec tego podsumowania chciałbym życzyć wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku, a a samemu sobie większego zapału do wędrówki do kina i pisania dłuższych notek.

1 komentarz:

  1. Płakaliśmy dzisiaj ze śmiechu na "Tedzie". Idealny film na noworoczny poranek przy piwku.

    OdpowiedzUsuń