
Aktorzy: Woody Allen, Helena Bonham Carter, Mira Sorvino, F. Murray Abraham, Michael Rapaport.
Zdjęcia: Carlo Di Palma
Premiera: 1995-09-13
Achilles miał tylko piętę Achillesa. Ja mam całe ciało Achillesa.
Allen potrafi zaskakiwać. I choć tematyka jego filmów pozostaje niezmienna (wiadomo, sprawy sercowe, romanse, zdrady, intrygi), to jednak wykonanie i wprowadzanie do kolejnych filmów coraz to nowych motywów, elementów pozostaje zawsze niespodzianką. Tak też i w filmie z 1995 r. Nowojorczyk posiłkuje się greckim dramatem. Żeby jednak nie wyszła z tego usypiającą produkcja (jak ma to często miejsce w adaptacjach antycznych sztuk), reżyser bawi się elementami sztuk antycznych, jak choćby chór wygłaszający błyskotliwe kwestie (moja ulubiona -Widzę zniszczenie, widzę katastrofę. Zaraz! Jest jeszcze gorzej, widzę prawników!), co sprawia, że przerywniki pomiędzy sekwencjami realnymi filmu świetnie się dopełniają.
Co do samej historii miłosnych rozterek bohaterów to jest tu już trochę gorzej. Nawet nie chodzi o to, że filmową partnerką Allena jest prawie o 30 lat młodsza Helena Bonham Carter. Wydaje mi się, że problem tkwi w nagromadzeniu kilku równoległych wątków. Na szczęście zakończenie dość nieźle łączy je we spójną całość. No i nie można nie wspomnieć o najlepszej aktorce z całej obsady, odtwórczyni Lindy Ash, uhonorowanej Oscarem za rolę, co nie często zdarza się w filmach Allena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz